Jachtowy sternik morski (Morze Bałtyckie maj 2014)
Bałtycka kuĽnia morskich talentów wystartowała! Nasz s/y „Sunrise” wrócił z rocznej włóczęgi po północnym Atlantyku i zameldował się w Kołobrzeskiej marnie, odświeżony chociaż ciągle jeszcze ciężko zasztauowany oceanicznym wyposażeniem. Postanowiliśmy wykorzystać potrzebę przejścia do trójmiejskiej bazy jako element praktycznej części szkolenia na patent jachtowego sternika morskiego.
Piątkę kursantów zabraliśmy busem do Kołobrzegu i po zaokrętowaniu rozpoczęliśmy intensywne szkolenie teoretyczne. Panowie bardzo pilnie "wciągali" wiedzę ale w powietrzu dało się odczuć narastającą radość przed wyjściem w morze w krótki ale pełnomorski rejs. Niedziela powitała nas burzami i deszczem, na szczęście zgodnie z prognozami popołudniu warunki dały zielone światło na wyjście z portu i skierowanie dziobu naprzeciw wschodniemu wiatrowi, który postanowił wydłużyć nam drogę do Gdańska. Niemal dwie doby zajęła nam halsówka do Zatoki Gdańskiej. Poza wiatrem także NATO urozmaiciło nam trasę zamykając akweny 6,10 i 11 na potrzeby ćwiczeń marynarki wojennej i artylerii. Były więc to dwie doby potężnej dawki teorii w praktyce Zliczeniówka, namiary z obiektów oraz z kąta poziomego, locja, praca na mapach - czyli pełna klasyczna nawigacja przeplatana poznawaniem nowoczesnych systemów elektroniki jachtowej, której na naszym jachcie jest pełen zestaw. Czasem uzyskane pozycje się zgadzały z rzeczywistością, czasem nie i wtedy trzeba było namierzać i rysować od nowa aby znaleĽć błąd. Poza tym oczywiście normalne wachty i trochę odpoczynku. Nocami identyfikacja świateł latarni, znaków i dość licznych statków. Trójkąty, ołówki, przenośniki na zmianę z ploterem, komputerem, AIS-em oraz nauka komunikacji przez UKF. Rankiem we mgle adepci jachtingu poznać mogli też pracę na radarze i różnego typu sygnały mgłowe.
Tuż po wschodzie we wtorek przyszła pora na pierwszy postój - Hel. Popołudniu w pobliskiej tawernie, dzięki uprzejmości właściciela kilkugodzinna praca z ćwiczeniami nawigacyjnymi. Dopiero potem chwila relaksu przy zimnym piwku na niezatłoczonej jeszcze o tej porze helskiej plaży. Rano wykład z teorii manewrów portowych i... od razu praktyka. Po uzyskaniu zgody władz portowych każdy kursant mógł poćwiczyć podejścia do kei i cyrkulowanie w ciasnym porcie. Poszło nadzwyczaj dobrze - z pewnością intensywność szkolenia wychodzi załodze na dobre. Całe popołudnie spędziliśmy na Zatoce. Najpierw korzystając z chwilowej flauty powtarzamy silnikowe manewry z człowiekiem za burtą. Potem wraz z narastającym wiatrem SE rozpoczęła się wielogodzinna parada zwrotów przez rufę (na jachcie z baksztagami jest to manewr o wiele trudniejszy niż na klasycznym "turystyku") oraz monachijskich podejść do człowieka za burtą (w którego rolę wcielił się oczywiście obciążony odbijacz). Kapitan instruktor nie krył zadowolenia z postępów przyszłych skipperow, kiedy jacht wchodził wieczorem do mariny Stoczni Gdańskiej - naszej bazy w tym sezonie. Wieczorem można było trochę odetchnąć i uzupełnić niedobory magnezu
Czwartek był dniem wód pływowych - przez cały dzień zmagaliśmy się z zadaniami nawigacyjnymi, przeprowadzając kolejne wirtualne jachty przez wody Morza Północnego. Za to w piątek jacht był niemalże w pełnej dyspozycji załogi. Tym razem każdy mógł dowoli ćwiczyć te manewry, co do których nie był jeszcze całkiem pewien swoich umiejętności. Padały zatem kolejne komendy raz do zwrotu raz do człowieka. Wiatr osiągnął siłę szóstki, więc prędkości jachtu dochodzące do 8 węzłów wpływały doskonale na morale załogi. Wszyscy mogli też doświadczyć tego czym może się skończyć spuszczenie chociażby na chwilę człowiek za burtą z oka. Pomimo niedużej jak na ten wiatr fali ponad kwadrans poszukiwaliśmy "po kwadracie" naszego rozbitka - ale w końcu wyszło modelowo i po udanym manewrze monachijskim został on podjęty na pokład. W drodze powrotnej postój na obiad w Narodowym Centrum Żeglarstwa i oczywiście przy tej okazji kilka manewrów ćwiczebnych. Wieczorem już tylko indywidualne korepetycje i powtórki 515 pytań testowych, z których nazajutrz Komisja Egzaminacyjna wybierze 75 w zestawie egzaminacyjnym.
Humory doskonałe ale napięcie narastało do póĽna. O 10.00 Przewodniczący komisji przejął załogę na część teoretyczną egzaminu a dwie godziny póĽniej komisja przejęła jacht, który wypłynął z piątką kursantów na egzamin praktyczny. Ten sam jacht wrócił po kolejnych dwóch godzinach - tym razem z piątką nowych sterników morskich na pokładzie. Oczywiście w tym momencie oni jeszcze tego nie wiedzieli ale z miny Przewodniczącego można było już odczytać, że egzamin wypadł bardzo dobrze. Testy niemal bezbłędnie, zadanie nawigacyjne rewelacyjnie a praktyka równie dobrze.
Witamy zatem Piotra, Andrzeja, Tadeusza, Rafała i Macieja w gronie dobrze przygotowanych skipperów. Zapewne spotkamy się nieraz na morzu ale i na niejednym jeszcze szkoleniu doskonalącym, na które zawsze wszystkich serdecznie zapraszamy, bo wiedzy i doświadczenia nigdy dosyć.
kpt. Krystian Szypka
« Zobacz wszystkie galerie