Jachtowy sternik morski (Chorwacja, maj 2014)
Tegoroczna majówka dla wielu adeptów morskiego żeglarstwa była okazją do odbycia praktycznej części szkolenia na stopień jachtowego sternika morskiego. Wśród nich znaleĽli się także nasi kursanci Rysiek, Marek, Grzesiek, Bogdan, Paweł, Tomek i Witek, dla których poza intensywnym programem praktyki morskiej zorganizowaliśmy na koniec egzamin przeprowadzony przez komisję PZŻ w marinie Mandalina w Sibeniku. Na pokładzie naszego Sun Oddysei 45 poza kursantami i instruktorem znalazły się także dwie panie Ania i Danusia, które dodawały otuchy, zachęcały do nauki oraz dbały o wysokie morale załogi.
Zaczęliśmy bardzo intensywnie od całodobowego przelotu pod wiatr w kierunku wyspy Solta. Ostra halsówka pod silny wiatr i dość sporą jak na chorwackie wody falę a do tego od północy zacinający deszcz i burze wymęczyły wszystkich bardzo a niektórzy zdecydowali się oddać zjedzony pod wieczór obiad adriatyckim rybkom... Taki trudny przelot daje jednak bardzo dużą dawkę doświadczenia: nawigacja terestryczna i zliczeniowa, namiary na światła, identyfikacja statków a to wszystko w dużych przechyłach, w wietrze sięgającym w porywach 7B. Panowie doskonale wywiązywali się z żeglarskiej roboty i rankiem zameldowaliśmy się w marinie Maslinica.
Po krótkiej przerwie na regenerację rozpoczął się poligon portowy. Kilkugodzinne ćwiczenia podejść do kei, cyrkulacji itp. dały wszystkim możliwość sprawdzenia w praktyce tego co dotąd omawiane było na wykładach a co jest jednym z najważniejszych elementów sztuki skippera. W tym czasie panie rozkoszowały się widokami i zażywały relaksu w nie dalekiej knajpce, więc każdy wykorzystał dobrze ten krótki pobyt na Solcie. Popołudniem wyszliśmy na manewry morskie w drodze do Trogiru. Tym razem każdy z kursantów zmagał się ze zwrotami przez rufę i manewrem monachijskim, podczas którego jeden z odbijaczy mianowany "panem Józkieiem" raz po raz lądował za burtą by po chwili (czasem dłuższej chwili wracać na pokład). Wieczorem w marinie Trogir kolejnym doświadczeniem było podejście przy silnym prądzie jaki w tym miejscu osiąga czasem nawet 3 węzły. Jedna poprawka i jacht bezpiecznie stanął przy kei. Powtórka teorii mogła już odbyć się przy wieczornym piwku.
Następnego dnia rano w drodze do malowniczego portu Kaprije na wyspie o tej samej nazwie oczywiście intensywna praktyka zarówno manewrowa jak i nawigacyjna. A do tego masa pytań przyszłych skipperów, na które z przyjemnością udzielałem odpowiedzi posiłkując się przykładami z własnego, bogatego doświadczenia. Przedpołudniem opanowaliśmy mały porcik ćwicząc podejścia i odejścia portowe a potem skierowaliśmy dziób na Sibenik gdzie następnego dnia nasi dzielni chłopcy mieli zmierzyć się z bezlitosną komisją egzaminacyjną. Po drodze niezliczona ilość "człowieków" i innych ćwiczeń. Wieczór w wypasionej marinie Mandalina upłynął na ostatnich powtórkach szerokiego zakresu teoretycznej wiedzy sternika, jaką rano każdy ze śmiałków miał się wykazać w testach i zadaniach nawigacyjnych.
Za to kolejny wieczór w marinie Vodice był już hucznie oblewanym świętowaniem - tyle, że wtedy na pokładzie mieliśmy już o siedmiu jachtowych sterników morskich więcej. Co ważne siedmiu naprawdę dobrze przygotowanych sterników, którzy przez niełatwy egzamin przebrnęli bez większych problemów i za umiejętności których mogę poręczyć - w końcu wyszli z pod ręki najlepszej polskiej szkoły żeglarstwa morskiego!
Ostatni etap do Sukosanu jest już formalnością ale ubarwia nam go armada rosyjskich załóg ścigających się w regatach. Pięknie mienią się w słońcu ich kolorowe genakery a nam po kilku ostatnich godzinach rejsu pozostaje pożegnanie.
Do zobaczenia na żeglarskich szlakach!
kpt. Krystian Szypka
« Zobacz wszystkie galerie